W ciągu kilku następnych tygodni Daeva
wyszła z sali szpitalnej i zaszczyciła swoją obecnością osoby, które
towarzyszyły jej praktycznie cały czas. Pierwszy raz zobaczyła swoich
przyjaciół w holu akademika, w którym panował świąteczny wystrój – wielka
choinka przyozdobiona gwiazdkami, bombkami i ciastkami; girlandy; stroiki ze
świecami na stolikach i szafkach; wiecznie sypiący śnieg, który nie roztapiał
się po kontakcie z podłogą.
- Daeva! Nareszcie! Jak miło cię widzieć! –
Asmoede skoczył w jej stronę i przytulili się ciepło.
- Mnie również miło was widzieć. –
Brązowowłosa uśmiechnęła się szeroko, przymykając oczy.
- Tęskniliśmy za tobą – powiedzieli
bliźniacy jednocześnie, podchodząc do nich.
- Ja za wami również tęskniłam. –
Przytuliła obu braci, a oni objęli ją ramionami.
- Dyrektor pozwolił nam wyjechać poza teren
szkoły, żeby zakupić prezenty dla przyjaciół i nauczycieli – oznajmił Asmoede.
- O rety. N-nie miałam czasu… Nie
wiedziałam o tym… - przeraziła się niebieskooka. – Przepraszam was bardzo…
- Nie masz za co. Kupiliśmy za ciebie.
Znaczy się, Asmoede kupił, bo lepiej cię zna. – Alex uśmiechnął się w stronę
blondyna, którego twarz przybrała kolor panujący w holu.
- T-tak… Racja… - Zielonooki spuścił głowę,
czerwieniąc się jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Jesteście kochani.
Do czwórki przyjaciół dołączył jeszcze Snow
z Fire’em u boku.
- Gotowi na wyjście na dwór? – Śnieżec
wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Chory jesteś? Przeziębimy się! – Daemon
skrzyżował ręce na piersiach.
- Wiesz, co potrafię. Nie dacie rady się
przeziębić. – Fire pstryknął palcami, a przyjaciół otoczyła ciepła powłoka,
imitująca zimowe ubrania.
Całą szóstką wyszli na dwór, gdzie po obu
stronach stały dwie wielkie lodowe rzeźby, przedstawiające Świętego Mikołaja i
Rudolfa, jednego z reniferów. Oba posągi stały do siebie przodem.
- Niesamowite! – Przyjaciele otwarli
szerzej oczy, patrząc na statuy.
- Wesołych świąt! – Żywiołaki wyszczerzyły
się. – Wieczorem jest bal bożonarodzeniowy.
- No nieźle… - Bracia westchnęli i
spojrzeli po sobie.
- Zaje… - Wampir próbował się powstrzymać
od przekleństwa.
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę
brązowowłosej, która milczała jak zaklęta.
- Co? – spytała zdezorientowana.
- Nie mów tylko, że nie masz w co się ubrać
na bal. – Białowłosy podszedł do przyjaciółki i delikatnie złapał ją za ręce,
przyciągając jej chude ciało do siebie.
- Mam w czym iść – jęknęła cicho i oparła
delikatnie dłonie o klatkę piersiową chłopaka.
- To dobrze… - Pochylił się lekko nad
brunetką i zatopił nos w jej włosach. – Chciałbym być dla ciebie kimś więcej,
niż do tej pory.
- To znaczy kim? – zapytała, powstrzymując
wspomnienia o nocy z Renem.
- Nie wiem… - Głos chłopaka zadrżał ze
strachu i paniki, jaka kryła się w nim.
- Jak to nie wiesz? – Podniosła i
delikatnie zmarszczyła obie brwi.
- No… Chciałbym, żebyś została moją
dziewczyną – powiedział cicho, kiedy reszta oddaliła się w kierunku drzwi.
- Co… Ale Daemon… - zaczęła gorączkowo,
kiedy w jej głowie pojawiła się projekcja widma nocy z szatynem w skrzydle
szpitalnym.
- Wiem, wiem. Jestem idiotą i na pierwszy
rzut oka nie wyglądam zbyt miło, ale też mam serce i potrafię nim kochać – spojrzał
jej w oczy – kogoś, kto mógłby mnie porzucić. Nawet jeśli to zrobisz, nie
ustanę w czynach, by zdobyć twoje serce.
- Daemon… - Przycisnęła dłonie do klatki
piersiowej w miejscu serca i spróbowała zatamować cieknące łzy. – Ja… Nie wiem,
co powiedzieć…
- Czy zostaniesz moją miłością? – Przykląkł
przed nią na jedno kolano, dalej patrząc w jej błękitne tęczówki.
- Tak – odparła cicho i padł mu w ramiona,
kiedy tylko się podniósł.
Przed balem wszyscy biegali w przeróżne
strony – pożyczyć coś od kogoś lub komuś, przeprać to i tamto, wysuszyć, wziąć
śnieg i rzucić nim w kogoś… Dziewczęta stroiły się w swoje najpiękniejsze
kreacje, a chłopcy w garnitury i smokingi. Ci, którym nie chciało się spieszyć,
ubrali się w bardziej uroczyste rzeczy typu białej koszuli i czarnych spodni
lub spódniczek.
- Podasz mi żel? – zapytał młodszy z braci.
- Jasne… - Asmoede podał chłopakowi małe,
spłaszczone pudełeczko z lepką substancją. Skrzywił się zaraz po jego otwarciu
przez demona. – Co to za cholerstwo?
- Żel do włosów. Nie używasz? – zdziwił się
Alex, patrząc na starannie ułożoną fryzurę blondyna.
- Nic nie używam. Tylko układam na szczotce
– prychnął cicho i otworzył swoje małe pudełko z kremem. – Jeśli już, to tylko
pianki o małym stopniu utwardzenia.
- Rozumiem. – Fioletowooki wziął na palce
odrobinę żelu i zaczął nimi układać swoje włosy, które były puszyste po
wysuszeniu. – Jeśli wolno…
- Tak? – zapytał przeciągle zielonooki,
poprawiając grzywkę na czole.
- W czym idziesz?
- W
białym garniturze. A ty?
- Biała koszula, czarne spodnie i
ciemnofioletowa marynarka. – Uśmiechnął się pod nosem i zakręcił pudełko żelu,
po czym wrzucił je do swojej kosmetyczki.
- A w czym idzie twój brat?
- Nie wiem. Jest nieprzewidywalny.
- To wie każdy.
Obaj drgnęli, kiedy usłyszeli wybuch na
korytarzu. Zarzucili na ramiona wczorajsze koszule i wybiegli z łazienki jak
oparzeni. Po otwarciu drzwi owionął ich zapach spalonych włosów i zgnilizny. W
oparach czarnego dymu dojrzeli czarnowłosą dziewczynę, która opierała się jedną
dłonią o ścianę i kaszlała w drugą. Blondyn wziął szatynkę na ręce i zaniósł ją
do swojego pokoju, a Alex poszedł za nimi i zamknął drzwi za sobą.
- Co się stało? – zapytał wampir, sadzając
dziewczynę na łóżku.
- Wybuchła mi prostownica i spaliła mi
włosy – wykaszlała.
- Chodź, zrobimy ci ładną fryzurę –
zaoferował Alex, wyciągając do niej rękę. - W tej sukience idziesz, tak?
Dziewczyna w odpowiedzi kiwnęła głową i
podała mu dłoń. Chłopacy poszli z nową znajomą do łazienki i zajęli się odnową
jej włosów – umyli je, wysuszyli, pościnali spalone końcówki i zrobili idealną
fryzurę do jasnożółtej sukienki. Alex spryskał delikatnie loki lakierem w
spreju i wysuszył je szybko suszarką. Co do makijażu liczyli na rękę Daevy.
Asmoede poszedł po ich przyjaciółkę, zostawiając Alexa z dziewczyną.
- Podoba ci się fryzura? – zapytał
ciemnowłosy, badając włosy dziewczyny wzrokiem.
- Bardzo. Te loki są cudowne. – Uśmiechnęła
się szczerze i radośnie. – Tylko…
- Tylko co? – Zagryzł dolną wargę,
przeczuwając najgorsze. – Grzywka się nie podoba?
- Podoba. Bardziej się boję, co zrobić z
zapachem spalenizny. – Spojrzała krytycznie na swoją sukienkę, od której
wyczuwalny był mocny, nieprzyjemny zapach.
- Coś na to poradzimy, ale dopiero, kiedy
przyjdzie Daeva. – Podszedł do okna i otworzył je, wpuszczając do środka świeże
powietrze.
- Jesteśmy – powiedział Asmoede, wchodząc
do łazienki z brunetką przy boku.
- Śliczna fryzura – powiedziała na wstępie
i delikatnie uniosła do góry zielonawą kosmetyczkę. – Kolory do sukienki czy
ciemniejsze?
- Do sukienki, jeśli możesz. – Odsunęła się
w bok i oparła bokiem o zlew.
Chłopcy szybko uprzątnęli kafelkową podłogę
i usunęli się z łazienki. Daeva postawiła walizeczkę na szafce i otworzyła ją
powoli, uważając, by nic się nie wysypało i nie ubrudziło sukienki dziewczyny.
Chwyciła najpierw za czarny eyeliner i zrobiła nim kreski tuż nad rzęsami oczu,
po czym wzięła maskarę, którą podkreśliła i wydłużyła jej rzęsy. Na powiekach
szatynki po niedługim czasie pojawił się jasnozłoty cień z drobnym brokatem.
Kreski nad rzęsami zostały delikatnie wydłużone, przez co oczy wydawały się
większe. Całość dopełnił lekki róż na policzkach i słodki zapach waniliowych
perfum oraz łagodna różowa szminka na wąskich ustach.
- I jak? Może być? – zapytała Daeva,
zamykając kosmetyczkę.
- Jest… oszałamiający… Dziękuję. –
Dziewczyna spojrzała na błękitnooką ze łzami w oczach.
- Nie płacz, bo wszystko spłynie. – Delikatnie
się uśmiechnęła i podała jej chusteczkę.
- Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co. Jak masz na imię?
- Jestem Nezura Macolf.
- Daeva.
- Piękne imię.
- Twoje też jest piękne. Idziesz z kimś? –
zapytała brązowowłosa.
- Nie, żaden z chłopaków nie chciał ze mną
iść.
- Teraz na pewno oddaliby wszystko, żeby
pójść z tobą. Ja idę z Demonem.
- Z tym wysokim białowłosym o fioletowych
oczach? – Oczy Nezury zaiskrzyły z zazdrości.
- Tak.
- Zazdroszczę ci. Każda dziewczyna z mojej
klasy piszczała na jego widok na wf-ie podczas meczu koszykówki.
- Nie ma co się dziwić – westchnęła i
wzięła kosmetyczkę w rękę. – Muszę iść jeszcze założyć sukienkę i dobrać do
niej buty. Widzimy się na sali, tak?
- Tak. Jeszcze raz dziękuję. – Nezura lekko
uścisnęła Daevę i wyszła.
Kiedy brunetka wyszła z łazienki, poczuła
na sobie wzrok Alexa i Asmoede. Spojrzała na nich tuż po wyjściu Nezury.
- Co jest? – zapytał speszona.
- Z Kopciuszka zrobiliśmy królewnę – westchnął
zadowolony z siebie Alex, zapinając czystą koszulę na wyjście.
- Ona była królewną. Tylko, że trochę
zaniedbała siebie i swój sprzęt. - Asmoede zdjął z wieszaka swoją koszulę i
ubrał ją.
- A teraz wyszła spod naszej ręki jak nowa.
– Dziewczyna uśmiechnęła się i ruszyła w stronę drzwi. – A właśnie… Asmoede,
pomożesz mi za chwilę z sukienką? – zapytała, zatrzymując się przed drzwiami z
ręką na klamce.
- Przyjść czy poczekać? – Wampir spojrzał
na nią z uśmiechem.
- Poczekasz. Zanim jeszcze znajdę do niej
buty – zachichotała i wyszła, zamykając drzwi za sobą.
W głównej auli zaczęły zbierać się pierwsze
osoby. Jedną z tych osób była Daeva z Alexem i Asmoede. Suknia dziewczyny
ściągnęła na siebie wzrok kilku chłopaków, którzy byli przed nimi wcześniej.
Szare falbanki i tiul falowały przy każdym najmniejszym kroku, który stawiała w
wysokich szpilkach. Obaj chłopacy szli po jej bokach, by w razie czego złapać
przyjaciółkę i zapobiec jej upadkowi.
Usiedli na miejscach zarezerwowanych dla
nich przy stole i rozmawiali szeptem o wizjach balu.
- Pewnie dyrektor będzie pieprzył o tym, że
miło mu nas widzieć, że cieszy się na nasz widok, że bla, bla, bla… - westchnął
Asmoede, zatykając niesforny kosmyk włosów za ucho.
- Zapewne tak będzie – zachichotała Daeva,
zakładając lewą nogę na prawą. – Nie chcę was zmuszać czy coś, ale… Moglibyście
powiedzieć mi, co Daemon kupił mi na święta? – Spojrzała na obu przyjaciół.
- Z grzeczności powiem, że coś, co może ci
się spodobać – szepnął Alex.
- Ja nie chodziłem z nimi na zakupy, więc
nie wiem – westchnął ponownie blondyn, opierając brodę na dłoni, którą
wcześniej oparł na stole.
- Dzięki. – Uśmiechnęła się do obu i oparła
plecami o oparcie krzesła.
W tym samym momencie do pomieszczenia
wszedł Daemon, ściągając na siebie spojrzenia wszystkich dziewczyn. Garnitur
chłopaka idealnie przylegał do jego wyrzeźbionego ciała, ukazując delikatne
kontury mięśni. Brunetka i jej przyjaciele patrzyli na białowłosego z ukrywanym
zachwytem i szacunkiem. Oczy chłopaka pochwyciły wzrok Daevy i podszedł do
niej, przepychając się przez tłum złożony z nauczycieli i uczniów wszelkich ras
i kolorów skóry.
- Daeva… - mruknął chłopak, łapiąc wstającą
dziewczynę za ręce. - … wyglądasz oszałamiająco.
- Dziękuję. – Błękitnooka dygnęła i
spojrzała w oczy swojemu chłopakowi. – Nie wiem, co powiedzieć na twój temat…
- Nie musisz nic mówić.
- Ale…
- Nie ma „ale”. Nie tej nocy… - Daemon
wyszczerzył zęby w uroczym uśmiechu, wywołując rumieńce na policzkach Daevy.
- Rozumiem… - mruknęła i przytuliła się do
torsu chłopaka.