Playlista




piątek, 15 maja 2015

Rozdział IV - "Nigdy..."

    Jak tu… cicho… i ciemno… Gdzie ja jestem?
    Zewsząd otaczają mnie czarne, chropowate ściany. Nad głową migoczą gwiazdy tak małe, że ledwo widoczne  na wielkim, ciemnym niebie.
    Zaraz… Co to za głosy?!


    Po szpitalnym pokoju rozlegały się kroki. Asmoede chodził po pomieszczeniu z założonymi do tyłu rękoma. Co rundę, od ściany do okna, patrzał na Daevę. W jego oczach czaił się smutek i cichy gniew.
    „Pieprzony wampir… Niby porządna placówka…”, warknął w myślach i już miał kopnąć metalowy taboret przy łóżku dziewczyny, kiedy kołdra drgnęła nerwowo.
    - Daeva...? – Zbliżył się do łóżka dziewczyny i dotknął materaca tam, gdzie były jej nogi.
    Brązowowłosa gwałtownie usiadła i złapała się za głowę. Chłopak wyciągnął do niej rękę i uśmiechnął się, kiedy poczuł dłoń dziewczyny w swojej.
    - Gdzie ja... - Zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu, podciągając do siebie nogi.
    - Niczego nie pamiętasz? – Blondyn przysiadł na łóżku i spojrzał na Daevę.
    - Mmm… Nie… A powinnam?
    - Przydałoby się pamiętać, co się stało. Kilka dni leżysz w szkolnym szpitalu.
    - Co mi się stało?
    - Napadł cię wampir i pozbawił cię prawie całej krwi.
    - Że co? – Wytrzeszczyła niebieskie oczy.
    - Mh… No tak. Poza tym Daemon strasznie się rozkleił.
    - Serio?
    - Tak.
    Rozmawiali jeszcze pół godziny do momentu, kiedy do pokoju weszła profesor Rea z butelką wody i czerwonej, podejrzanie wyglądającej cieczy. Uśmiechnęła się na widok przytomnej uczennicy i podeszła bliżej.
    - Jak się czujesz, Daevo? – zapytała kobieta, stawiając butelki na stoliku przy łóżku.
    - Trochę dziwnie…
    - Dziękuję, Asmoede.
    - Nie ma za co, proszę pani. – Chłopak uśmiechnął się najpierw do nauczycielki, a potem do Daevy. – Później się zobaczymy.
    Po jego wyjściu Rea powiadomiła telepatycznie pielęgniarki o stanie zdrowia niebieskookiej pacjentki. Pokój po kilku minutach był zapełniony przez liczne kobiety w białych kitlach, które krzątały się tu i tam.



    - I jak? – zapytał Daemon, nie odwracając się w stronę wchodzącego do pokoju Asmoede.
    - Żyje. I ma się dobrze. – Zielonooki usiadł na swoim łóżku i rozpiął cztery górne guziki czarnej koszuli. – Niczego nie pamięta, ale wie, co się stało.
    - Zaraz, zaraz. Nic nie pamięta?
    - Nie pamięta niczego przed zdarzeniem. Mnie nie obwiniaj, tylko siebie.
    Starszy z braci zerwał się z łóżka i podszedł do chłopaka.
    - Nie zrzucaj winy na mnie. To wina nauczycieli, bo nie umieją przypilnować wampira!
    - Uznajmy, że to niczyja wina…
    - Niczyja? Niczyja?! Żartujesz sobie czy co?! – Oczy białowłosego zapłonęły czerwienią, a kły wydłużyły się do takiego stopnia, że koniuszki zębów wbijały się w jego brodę.
    - Ja nigdy nie żartuję, rozumiesz? – Asmoede wyszczerzył się w delikatnym uśmiechu, ukazując długie, wampirze zęby.
    - A może ty to zrobiłeś, co? Nie potrafisz znieść uczucia, że ona woli kogoś innego? – Daemon chwycił blondyna za gardło i podciągnął mocno w górę.
    - O czym ty mówisz? – wychrypiał wampir, szamocząc się jak ryba na lądzie. – Nie zdeklarowała się na żadnego z nas.
    - Tylko ty tak sądzisz. – Czerwonooki zacisnął mocniej rękę na szyi chłopaka.
    - Puść go!
    Obaj spojrzeli na drzwi, w których stał Alex. Fioletowooki celował w brata ręką, która lśniła turkusowym światłem. Starszy brat od razu puścił wampira na materac łóżka i odwrócił się w stronę młodszego z nich. Alex opuścił dłoń, a Daemon wrócił do ludzkiej postaci.
    - O co znowu chodzi? – zapytał czarnowłosy, zamykając za sobą drzwi do pokoju.
    - O co miałoby chodzić? – Białowłosy podszedł do swojego łóżka i położył się na nim.
    Asmoede starał się głęboko oddychać, ale powoli mu to szło. Zęby wbijały mu się w dolną wargę, z której zaczęły spływać kropelki ciemnoczerwonej krwi. Alex podszedł do niego i delikatnie odchylił mu głowę do tyłu. Blondyn znowu normalnie oddychał i schował kły, nie chcąc wystraszyć chłopaka.
    - Mocno boli?
    - Nie… Już nie…
    - To dobrze. – Alex uśmiechnął się i przesunął ręką po włosach chłopaka, wywołując u niego dreszcz.
    Blondyn spojrzał w oczy chłopaka i natychmiast tego pożałował.

    Nigdy więcej nie zasnę przed nim…


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Niedługo wycieczka szkolna i nie wiem, jak nadrobić zaległości za niedodane wpisy... Jak to ja - coś się wymyśli XD Tak. ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz