Playlista




piątek, 29 maja 2015

Krótkie fakty o Daevie

     Nazywam się Daeva Lana Floure. Mam 16 lat i uczęszczam do Akademii Świętego Przymierza. Mam długie brązowe włosy, bladoniebieskie oczy, bladą karnację i zaledwie 160 centymetrów wzrostu. Od niedługiego czasu jestem sierotą. Nie przeszkadza mi to.
    Nie kochałam zbytnio swoich rodziców. Nie byli dla mnie jakimiś ideałami, jeśli chodzi o styl życia. Ciągle kazali robić mi coś, czego nie lubiłam – teatr; przyjęcia „przyjaciółek”, których nienawidziłam; nauka gry za fortepianie; wyjazdy do ludzi, gdzie musiałam obowiązkowo znać wszystkich, potrafić ich rozróżnić i wiedzieć, co mają na sobie (ile kosztuje, spod czyjej igły wyszło, ile materiału na to poszło i tym podobne). Wszędzie, gdzie tylko się nie ruszyłam, zawsze czułam się… inna. Nie chodzi o wygląd, tylko o sposób mówienia, chodzenia czy maniery. W rodzinnym domu zawsze było pełno ludzi i to mnie przeraża nawet do tej pory na samą myśl o tym. Ubiór, znajomi, zabawki czy szkoła – wszystko dyktowali mi rodzice. Za ich życia niewiele mówiłam i to przez nich mam trudności w rozmowach z ludźmi.
    Rok temu po śmierci rodziców odziedziczyłam rezydencję, która była warta kilka milionów dolarów. Przyjaciel mojego ojca odkupił ją ode mnie za podwyższoną cenę. Potem zamieszkałam u ciotki, która nauczyła mnie, jak żyć „normalnie”. Czasami chciało mi się śmiać – dziewczyna z wysokich kręgów miała żyć jak ktoś, kto dla arystokratów jest niczym. Stało się to, co jest. Nie chodzę w wielkich sukniach szytych na miarę, z mnóstwem ozdób, falban i zdobień. Zaczęłam nosić koszule, spodnie i spódniczki. Faktycznie – w pierwszy dzień szkoły byłam w sukience, bo takie miałam przyzwyczajenie.
    Po wejściu do swojego pokoju w akademiku zamurowało mnie. Ściany miały kolor szaro-miętowy, na podłodze leżał puchaty dywan w kolorze śniegu. Drzwi do sypialni i łazienki był z drewna dębowego. Przy oknie, drzwiach łazienki i kaloryferze stały brzozowe łóżka z miękkimi materacami i puchową pościelą w brzoskwiniowych poszewkach. Przy każdym z łóżek stała szafka z lampką, a w jego „nogach” widniały duże bukowe szafy pomalowane szarą farbą. Dokładnie pamiętam zapach świeżej pościeli, gdy na niej usiadłam. Lawenda z nutką mięty…
    W oczach zebrały mi się łzy. Mimo złych wspomnień przypomniał mi się dom. Powstrzymałam się od płaczu, bo wiedziałam, że chłopacy przyjdą się ze mną „zapoznać”.
    Na pierwsze spojrzenie spodobał mi się chłopak o blond włosach do ramion i zielonych oczach. Jakby to powiedziała moja ciocia – słodziak! Cóż. Muszę jej przyznać rację. Tak… Co do braci. Nie wyglądali jakoś szczególnie. Mieli ten sam kolor oczu, znamiona i sposób poruszania się – typowo męski, ale w swoim rodzaju przyciągający… Zaraz! O czym ja mówię? Hahah… Nieważne. Chodziło o to, że bracia czasami się różnią i mają wspólne cechy.

    Nie znam zbyt wielu ludzi w tej szkole, ale mam nadzieję, że uda mi się przełamać pierwsze lody i zrobić pierwszy krok w stronę nowych znajomości i przyjaźni…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz