Playlista




niedziela, 19 kwietnia 2015

Rozdział II - Tragedia

    - Chłopcy! Wstajemy! - wrzasnął wesoło pan Lefar, wchodząc do pokoju.
    Daemon, Alex i Asmoede wstali niechętnie i z ociąganiem. Ubrali się szybko w swoje ubrania i wyszli za nauczycielem na korytarz.
    - Idźcie na razie na dół, a ja tylko obudzę Daevę.
    - Ja to zrobię. - Daemon podszedł do drzwi koleżanki. - Będzie lepiej, jak nie dostanie zawału - dodał żartobliwie, widząc nienawistny wzrok wuefisty.
    - Dogonicie nas?
    - Jasne. - Uśmiechnął się i powoli wszedł do pokoju. - Daeva... Wstajemy...
    Z łazienki wyłoniła się jej głowa z ręcznikiem owijającym jej włosy.
    - Wstałam pół godziny temu - mruknęła. - Szykuję się.
    - Długo jeszcze? - Spojrzał na zegar ścienny przy drzwiach łazienki.
    - Włosy muszą mi wyschnąć. - Lekko się uśmiechnęła i wróciła do łazienki.
    - Poczekam na ciebie. – Usiadł na łóżku i spojrzał na płaszcz wiszący na wieszaku.
    Z łazienki dobiegał cichy śpiew Daevy. Nuciła piosenkę vocaloida KAITO, która nazywała się „Bad Apple”. Co chwilę mruczała i podśpiewywała na przemian.
    - Daeva… Długo jeszcze?
    Wyszła z łazienki, zapinając białą koszulę z kołnierzem. Mruczała melodię śpiewanej wcześniej piosenki i lekko machała biodrami w rytm muzyki. Na jej widok Daemon poderwał się i zasłonił swoje biodra bluzą.
    - A tobie co? – Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
    - Rusz się… Proszę… - mruknął i wyszedł z pokoju.
    Po opuszczeniu pokoju oparł się plecami o ścianę i ciężko oddychał. „Pierdolone uczucia…”, pomyślał i spojrzał na drzwi swojej sypialni, a następnie na wybrzuszenie spodni. „Cholera! To nie może być prawda!”. Kiedy w końcu brązowowłosa wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi, spojrzał tylko ukradkiem na jej włosy.
    - Ja zaraz wrócę... Zapomniałem czegoś…
    - Jasne. Poczekam. – Oparła się delikatnie biodrami o ścianę i położyła dłonie na udach.
    Fioletowooki wpadł do pokoju i usiadł na swoim łóżku, czując ostry ból w okolicy krocza. Odchylił się do tyłu i rozpiął spodnie, cicho skowycząc z bólu i podniecenia.

    Daeva w końcu straciła swoją anielską cierpliwość i wyszła z głównego holu. Na policzkach poczuła szczypanie porannego powietrza. Otuliła się szczelnie czarnym płaszczem i powoli ruszyła w kierunku akademii.
    Przez jej głowę przelatywało wiele myśli, ale tylko jedna z nich nie dawała dziewczynie spokoju – co takiego przyciągającego w niej widzi Daemon? Daeva zawsze mówiła o sobie, że jest nieatrakcyjna i brzydka, a jedynymi jej atutami była mądrość. „Ogarnij się!”, zganiła się za wyobrażenia sobie półnagiego Daemona na jej łóżku.
    - Nie zgubiłaś się przypadkiem? – Dobiegł ją głos spomiędzy drzew po prawej stronie drogi.
    Z cienia wyłonił się wysoki czarnowłosy chłopak o czerwonych oczach i ostrych zębach. Dziewczyna stanęła, ale nie odwróciła się do niego. Czarnowłosy podszedł do niej i ujął delikatnie kosmyk jej włosów, wciągając ich zapach. Westchnął i zaszedł ją od tyłu, wyłamując jej ręce. Daeva pisnęła z bólu i już chciała uciekać, kiedy nieznajomy chwycił ją za podbródek i odchylił jej głowę do tyłu.
    - Nikt ci nie mówił, że masz na niego czekać? – Chłopak zaśmiał się, chuchając na szyję dziewczyny.
    - Z-zostaw mnie! – Szarpnęła się i poczuła ostry ból w prawym nadgarstku.
    - A cóż to za maniery, hę? Rodzice byliby z ciebie bardzo niezadowoleni, nie uważasz? – Przejechał językiem za uchem Daevy, powodując u niej ciarki ogarniające całe ciało.
    Kiedy otrząsnęła się, czerwonooki wbił zęby w jej szyję, przebijając główną tętnicę. Dziewczyna szarpnęła się półprzytomnie i jęknęła boleśnie.
    - Jesteś za słaba, Daevo. Nigdy nie będziesz silna, jak twoi znajomi – syknął do jej ucha, oblizując usta z krwi.
    Puścił ją, pozwalając paść jej na ziemię na brzuch. Stał nad nią jeszcze jakiś czas, dopóki z akademika nie wybiegł Daemon z plecakiem Daevy i swoim. Wampir wrócił do lasu, zajął swoje miejsce i bacznie obserwował ciało nieprzytomnej ofiary.
    - Daeva… - Białowłosy zamarł na widok zwłok na drodze. Położył torby obok, przyklęknął przy boku koleżanki i obrócił ją na plecy. – Boże… Daeva… - Zasłonił usta dłonią na widok rozszarpanej tętnicy.
    Przytulił do siebie dziewczynę, cicho łkając. Łzy chłopaka powoli wsiąkały w kołnierz jej koszuli i płaszcza, rozmywając jeszcze świeżą krew. Chłodny wiatr przemienił się w zimny deszcz z ostrymi opadami gradu. Białe kuleczki obijały ciała obojga, zostawiając po sobie delikatnie fioletowe siniaki na ciele Daemona i ciemnoczerwone plamy na śnieżnej skórze Daevy. Mimo warunków atmosferycznych chłopak klęczał na ziemi z martwą przyjaciółką w ramionach, spowiadając się jej zimnemu, poobijanemu ciału.
    Po godzinie znalazł ich profesor Lefar. Kiedy próbował tylko dotknąć dziewczyny, Daemon reagował gwałtownie i nieprzewidywalnie, przyciągając bezwładne ciało do siebie. Po profesorze na miejscu zjawiło się kilku uczniów, próbując przytrzymać białowłosego, kiedy nauczyciel będzie zabierać ciało zmarłej. Po odebraniu Daevy Daemonowi, wszyscy poza profesorem wrócili do swoich pokoi.
    - Daemon… Braciszku… - Alex usiadł obok brata na łóżku, położył mu rękę na ramieniu i zaraz ją zabrał. – Czy ona… była…
    - Martwa? Tak! – Starszy z braci zerwał się na równe nogi i podjął wędrówkę w tę i z powrotem po pokoju, w którym atmosfera stawała się jeszcze cięższa niż normalnie. Żaden z chłopaków nie odzywał się do końca dnia, nie chcąc narazić się na gniew Daemona.

    - Czy da się ją uratować? – Lefar stał przy oknie tyłem do nauczycielki Rei.
    - Jeśli nie straciła za dużo krwi, to istnieje możliwość przywrócenia jej do życia. – Pani profesor ujęła dłoń uczennicy w rękę i zamknęła oczy. – To Tyler…
    - Krevsky? – Profesor drgnął, napinając mięśni i zaciskając pięści.
    - Tak.
    - W takim razie nie ma mowy o zmartwychwstaniu Daevy. Ten sukinsyn wypija wszystko, co ma do zaoferowania ofiara. Manipulator…
    - Spróbujmy chociaż… Tylko to mamy do wyboru.
    Wuefista wziął kilka głębokich oddechów i odwrócił się przodem do współpracowniczki. Kiwnął tylko głową, po czym zamknął oczy i westchnął.
    - Z dawców czy mam z innymi znaleźć tego skurwysyna?
    - Znajdźcie go. Idź teraz. – Rea sprawnie zdjęła płaszcz i koszulę Daevy po wyjściu Lefara, przyglądając się ranom na jej szyi. Poszarpana tętnica… Brak tętna… Zaraz!

    „Oddycha!” – zakomunikowała telepatycznie wszystkim nauczycielom akademii. Po tej informacji wszystkie pielęgniarki uwijały się wokół dziewczyny, próbując uratować każdą kroplę krwi cieknącą z naderwanej żyły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz