- Chłopcy! Wstajemy! - wrzasnął wesoło pan Lefar, wchodząc do
pokoju.
Daemon, Alex i Asmoede wstali niechętnie i z ociąganiem.
Ubrali się szybko w swoje ubrania i wyszli za nauczycielem na korytarz.
- Idźcie na razie na dół, a ja tylko obudzę Daevę.
- Ja to zrobię. - Daemon podszedł do drzwi koleżanki. -
Będzie lepiej, jak nie dostanie zawału - dodał żartobliwie, widząc nienawistny
wzrok wuefisty.
- Dogonicie nas?
- Jasne. - Uśmiechnął się i powoli wszedł do pokoju. - Daeva...
Wstajemy...
Z łazienki wyłoniła się jej głowa z ręcznikiem owijającym jej
włosy.
- Wstałam pół godziny temu - mruknęła. - Szykuję się.
- Długo jeszcze? - Spojrzał na zegar ścienny przy drzwiach
łazienki.
- Włosy muszą mi wyschnąć. - Lekko się uśmiechnęła i wróciła
do łazienki.
- Poczekam na ciebie. – Usiadł na
łóżku i spojrzał na płaszcz wiszący na wieszaku.
Z łazienki dobiegał cichy śpiew
Daevy. Nuciła piosenkę vocaloida KAITO, która nazywała się „Bad Apple”. Co
chwilę mruczała i podśpiewywała na przemian.
- Daeva… Długo jeszcze?
Wyszła z łazienki, zapinając białą
koszulę z kołnierzem. Mruczała melodię śpiewanej wcześniej piosenki i lekko
machała biodrami w rytm muzyki. Na jej widok Daemon poderwał się i zasłonił
swoje biodra bluzą.
- A tobie co? – Spojrzała na
niego ze zdziwieniem.
- Rusz się… Proszę… - mruknął i
wyszedł z pokoju.
Po opuszczeniu pokoju oparł się
plecami o ścianę i ciężko oddychał. „Pierdolone uczucia…”, pomyślał i spojrzał
na drzwi swojej sypialni, a następnie na wybrzuszenie spodni. „Cholera! To nie
może być prawda!”. Kiedy w końcu brązowowłosa wyszła z pokoju, zamykając za
sobą drzwi, spojrzał tylko ukradkiem na jej włosy.
- Ja zaraz wrócę... Zapomniałem
czegoś…
- Jasne. Poczekam. – Oparła się
delikatnie biodrami o ścianę i położyła dłonie na udach.
Fioletowooki wpadł do pokoju i
usiadł na swoim łóżku, czując ostry ból w okolicy krocza. Odchylił się do tyłu
i rozpiął spodnie, cicho skowycząc z bólu i podniecenia.
Daeva w końcu straciła swoją
anielską cierpliwość i wyszła z głównego holu. Na policzkach poczuła szczypanie
porannego powietrza. Otuliła się szczelnie czarnym płaszczem i powoli ruszyła w
kierunku akademii.
Przez jej głowę przelatywało
wiele myśli, ale tylko jedna z nich nie dawała dziewczynie spokoju – co takiego
przyciągającego w niej widzi Daemon? Daeva zawsze mówiła o sobie, że jest
nieatrakcyjna i brzydka, a jedynymi jej atutami była mądrość. „Ogarnij się!”,
zganiła się za wyobrażenia sobie półnagiego Daemona na jej łóżku.
- Nie zgubiłaś się przypadkiem? –
Dobiegł ją głos spomiędzy drzew po prawej stronie drogi.
Z cienia wyłonił się wysoki
czarnowłosy chłopak o czerwonych oczach i ostrych zębach. Dziewczyna stanęła,
ale nie odwróciła się do niego. Czarnowłosy podszedł do niej i ujął delikatnie
kosmyk jej włosów, wciągając ich zapach. Westchnął i zaszedł ją od tyłu,
wyłamując jej ręce. Daeva pisnęła z bólu i już chciała uciekać, kiedy nieznajomy
chwycił ją za podbródek i odchylił jej głowę do tyłu.
- Nikt ci nie mówił, że masz na
niego czekać? – Chłopak zaśmiał się, chuchając na szyję dziewczyny.
- Z-zostaw mnie! – Szarpnęła się
i poczuła ostry ból w prawym nadgarstku.
- A cóż to za maniery, hę?
Rodzice byliby z ciebie bardzo niezadowoleni, nie uważasz? – Przejechał
językiem za uchem Daevy, powodując u niej ciarki ogarniające całe ciało.
Kiedy otrząsnęła się, czerwonooki
wbił zęby w jej szyję, przebijając główną tętnicę. Dziewczyna szarpnęła się
półprzytomnie i jęknęła boleśnie.
- Jesteś za słaba, Daevo. Nigdy
nie będziesz silna, jak twoi znajomi – syknął do jej ucha, oblizując usta z
krwi.
Puścił ją, pozwalając paść jej na
ziemię na brzuch. Stał nad nią jeszcze jakiś czas, dopóki z akademika nie
wybiegł Daemon z plecakiem Daevy i swoim. Wampir wrócił do lasu, zajął swoje
miejsce i bacznie obserwował ciało nieprzytomnej ofiary.
- Daeva… - Białowłosy zamarł na
widok zwłok na drodze. Położył torby obok, przyklęknął przy boku koleżanki i
obrócił ją na plecy. – Boże… Daeva… - Zasłonił usta dłonią na widok
rozszarpanej tętnicy.
Przytulił do siebie dziewczynę,
cicho łkając. Łzy chłopaka powoli wsiąkały w kołnierz jej koszuli i płaszcza,
rozmywając jeszcze świeżą krew. Chłodny wiatr przemienił się w zimny deszcz z
ostrymi opadami gradu. Białe kuleczki obijały ciała obojga, zostawiając po
sobie delikatnie fioletowe siniaki na ciele Daemona i ciemnoczerwone plamy na
śnieżnej skórze Daevy. Mimo warunków atmosferycznych chłopak klęczał na ziemi z
martwą przyjaciółką w ramionach, spowiadając się jej zimnemu, poobijanemu
ciału.
Po godzinie znalazł ich profesor
Lefar. Kiedy próbował tylko dotknąć dziewczyny, Daemon reagował gwałtownie i
nieprzewidywalnie, przyciągając bezwładne ciało do siebie. Po profesorze na
miejscu zjawiło się kilku uczniów, próbując przytrzymać białowłosego, kiedy
nauczyciel będzie zabierać ciało zmarłej. Po odebraniu Daevy Daemonowi, wszyscy
poza profesorem wrócili do swoich pokoi.
- Daemon… Braciszku… - Alex
usiadł obok brata na łóżku, położył mu rękę na ramieniu i zaraz ją zabrał. –
Czy ona… była…
- Martwa? Tak! – Starszy z braci
zerwał się na równe nogi i podjął wędrówkę w tę i z powrotem po pokoju, w
którym atmosfera stawała się jeszcze cięższa niż normalnie. Żaden z chłopaków
nie odzywał się do końca dnia, nie chcąc narazić się na gniew Daemona.
- Czy da się ją uratować? – Lefar
stał przy oknie tyłem do nauczycielki Rei.
- Jeśli nie straciła za dużo
krwi, to istnieje możliwość przywrócenia jej do życia. – Pani profesor ujęła
dłoń uczennicy w rękę i zamknęła oczy. – To Tyler…
- Krevsky? – Profesor drgnął,
napinając mięśni i zaciskając pięści.
- Tak.
- W takim razie nie ma mowy o
zmartwychwstaniu Daevy. Ten sukinsyn wypija wszystko, co ma do zaoferowania
ofiara. Manipulator…
- Spróbujmy chociaż… Tylko to
mamy do wyboru.
Wuefista wziął kilka głębokich
oddechów i odwrócił się przodem do współpracowniczki. Kiwnął tylko głową, po
czym zamknął oczy i westchnął.
- Z dawców czy mam z innymi
znaleźć tego skurwysyna?
- Znajdźcie go. Idź teraz. – Rea
sprawnie zdjęła płaszcz i koszulę Daevy po wyjściu Lefara, przyglądając się
ranom na jej szyi. Poszarpana tętnica… Brak tętna… Zaraz!
„Oddycha!” – zakomunikowała
telepatycznie wszystkim nauczycielom akademii. Po tej informacji wszystkie
pielęgniarki uwijały się wokół dziewczyny, próbując uratować każdą kroplę krwi
cieknącą z naderwanej żyły.